niedziela, 1 listopada 2015

15. Nazgûle, psy i dyrekcja pałająca nienawiścią - czyli normalne życie drugoklasistki


Niedziela. Święto Zmarłych. A ja od prawie tygodnia leżę chora w łóżku i czuję się niczym Frodo, któremu Nazgûl zrobił kuku. Kiedy jest się zbyt zmęczonym i obolałym na zrobienie czegokolwiek, co wymaga tego minimalnego wysiłku, jakim jest choćby trzymanie książki lub laptopa, to można dostać kręćka. Szczęśliwie się jednak złożyło, że akurat dzisiaj (mimo jeszcze wyższej temperatury niż zwykle) czuję się na tyle dobrze, by utrzymać w dłoniach telefon. Nie lubię na nim pisać, ale jak się nie ma, co się lubi... W każdym razie - let the game begin! 

Z pewnością zauważyliście, że właśnie minęły dwa miesiące od początku roku szkolnego. Minęły również jakieś dwie minuty, w czasie których doliczałam się, ile dni w tym czasie nie było mnie na lekcjach. Na razie zapowiada się nieźle. We wrześniu pierwsze dwa tygodnie spędziłam w Weimarze i Buchenwaldzie na wymianie z uczniami z Münster, potem dziesięć dni w Gdańsku i Stutthofie na projekcie z uczniami z Dortmundu, bo nauczyciel nadzorujący poprosił mnie o pomoc, jako że cały projekt przeznaczony był dla pierwszaków nieznających języka niemieckiego (jego argumentem było to, że gadając cały czas po niemiecku, przygotuję się trochę do olimpiady z języka). 
Liczba dni spędzonych w szkole we wrześniu: 3.
Potem nadszedł październik, mnie jakimś cudem wszystkie lekcje udało się nadrobić w jeden weekend. Ale ale, przecież to jeszcze nie koniec! Zapomniałaś już, Abbey, o Erasmusie, w którym brałaś udział w lutym? Teraz należy przez dwa tygodnie gościć Twoją partnerkę z Turcji! Szkoła? Jaka szkoła? 
No dobrze, Safiye wyjechała, nareszcie można iść na lekcje i czegoś się nauczyć. A guzik prawda. Co ci mówi, Abbey, takie pojęcie jak "niesamowicie słaba odporność"? 
Liczba dni spędzonych w szkole w październiku: 7.

Już jest nieźle, a zapowiada się jeszcze lepiej. Bo co z tego, że Abbey jest w drugiej klasie i musi na ostro wziąć się do nauki, jeśli chce dostać same Wybitne na maturze? Wszyscy wiedzą, że Abbey i tak sobie zawsze poradzi. Do tej pory organizowała w tej szkole wszystko, niech tak już zostanie. Już pomijając fakt, że zgłosiła się (całkowicie dobrowolnie!) do wszystkich możliwych wyjazdów, projektów i wymian. Stąd jeszcze w tym semestrze wymiana z Hamburgiem, a w kolejnym projekt w Karyntii.

Jakby mi chcieli policzyć wszystkie nieobecności w tym semestrze, to by mnie chyba musieli wyrzucić. Dyrektorka z pewnością byłaby zadowolona, ponieważ szczerze mnie nie znosi (z wzajemnością). Jakąż satysfakcję odczuwam za każdym razem, kiedy musi mi z fałszywym uśmiechem na twarzy gratulować kolejnych sukcesów bądź prosić o pomoc! Żyję dla takich chwil. 

Nie napisałam dotąd nic o mojej wakacyjnej pracy. Nie bez powodu, ponieważ aby zrozumieć, jak genialnie było, musiałabym napisać całą epopeję. A że nadal przy różnych okazjach zdarza mi się wtrącić coś na temat obozu, to widząc spojrzenia moich rozmówców, zaczynam pojmować, jakie to dla nich irytujące. Chciałabym wam tego oszczędzić. Zresztą czegoś takiego nie da się opisać komuś tak, żeby zrozumiał. To trzeba samemu przeżyć.

Dosłownie pięć minut temu rodzice wrócili z parogodzinnej wyprawy na groby. A mnie zastanawia jedno. Jak to jest, że za każdym razem, gdy rodzice wyruszają do jakiegoś odległego miejsca, a mojej siostry i mnie z nimi nie ma, wracają z nowym psem?
Nie żebym narzekała, tym bardziej, że w naszym domu po raz pierwszy gości suczka. I teraz pytanie wagi państwowej - jak nazwać taką małą znajdę? 

4 komentarze:

  1. No! Witam z powrotem wśród żywych! (Dobra, złe określenie - wśród blogujących, o.)
    Wiesz, z jednej strony to może faktycznie nieciekawie, że przez ostatnie dwa miesiące zaszczyciłaś szkołę swoją obecnością dziesięciokrotnie, ale z drugiej - jeju, będziesz miała tyle do wspominania! Na naukę zawsze się znajdzie czas, a siedemnaście lat ma się tylko raz, trzeba korzystać. ;)
    Hm, twoi rodzice mają syndrom Willa Grahama. :'D A jakiego koloru jest ta suczka? W sumie szkoda, że suczka, bo bym Ci podpowiedziała takie dostojne imiona typu Mefisto, Behemot albo Harold. Choć z drugiej strony to raczej dla kota...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suczka kolorystycznie niesamowicie przypomina Balto (mam nadzieję, że kojarzysz bajkę, inaczej się już nie lubimy). Mała i trochę szczurkowata. Ogólnie taka drobniutka, aczkolwiek urocza brzydula.
      Na niechodzenie do szkoły nawet nie narzekam, po prostu odkryłam, że potrzebuję stabilności w życiu, a taką stabilność zapewnia codzienne chodzenie do szkoły właśnie.
      Fajnie, że się u mnie odezwałaś!

      Usuń
    2. Hłe, hłe, no to od dziś się nie lubimy. :D (Dobra, kojarzę, ale nie żądaj ode mnie streszczenia fabuły xD)
      Hm, w sumie coś w tym jest. Jednak rutyna to czasem ułatwia życie.

      Usuń
  2. Witaj. Mam przyjemność poinformować, iż właśnie na Wspólnymi Siłami pojawiła się ocena Twojego bloga. :) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona i odniesiesz się do mojej pracy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń