Po-co-to-na-co-to

Zawsze - no dobrze, nie zawsze - w każdym razie jakiś czas temu zamarzyło mi się posiadanie takiego internetowego pamiętnika. Z tym że nie do końca pamiętnika, jako zapis myśli i swoich przeżyć. Chciałam spisać coś, co byłoby szczere i tak "prosto z serca" ode mnie. Oczywiście teoretycznie wystarczyłoby zrobić coś takiego w jakimś notesie, ale problem w tym, że ja swoimi przemyśleniami chcę podzielić się ze światem.

I znowu - jaki problem? Notes mogę pokazać znajomym, nie? Otóż nie - akurat ja mam to do siebie, że jestem chorobliwie wstydliwą osobą i nie miałabym śmiałości pokazać swoich wypocin komuś, kogo znam (a jeśli mu się nie spodoba? a jeśli stwierdzi, że to, co piszę, jest dziecinne? a jeśli, a jeśli...), za to nie mam takich zahamowań w Internecie. Ten nasz ogromny, wirtualny świat, w którym spędzamy coraz więcej czasu, ma w sobie wiele wad, ale także wiele zalet - jedną z nich jest anonimowość. Jeśli nie chcę, byście mnie poznali, to się tego nie dowiecie (wolę pozostać w błogiej nieświadomości, że istnieją ludzie, którzy z komputerami potrafią wyczyniać różne cuda i mogliby mnie z łatwością namierzyć chociażby po IP).

To chyba tyle. W miarę zrozumiały sposób zrozumieliście moje motywy i teraz z przyjemnością oddacie się lekturze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz