poniedziałek, 27 stycznia 2014

2. Nieodpowiedzialność ludzi - czyli kupowanie zwierząt


Dzisiejszy post ma być w miarę krótki, bo chciałam się tylko podzielić swoimi odczuciami na temat zwierząt domowych.

Pewnie wiele osób ma zwierzaki w domu - psa, kota, papużkę, chomika, a już w ostateczności rybki, a pewnie jeszcze więcej chciałoby mieć. Często jednak nie mogą z wszelakich przyczyn, a rodzice różnie to argumentują: z powodu miejsca zamieszkania ("mieszkamy w bloku, więc co? Będziesz wychodził trzy razy dziennie na spacer?"), przez alergię któregoś z domowników ("twój tata ma się męczyć tylko dlatego, że tobie świnki morskiej się zachciało?"), z powodów finansowych albo z braku czasu. Zwykle wydaje się nam, małolatom, że te argumenty to są w ogóle bee, niefajne, a rodzice robią wszystko, żeby tylko uprzykrzyć nam życie. Ja już teraz widzę i z ogromnym bólem serca przyznaję, że zwykle rodzice mają rację.

Oh my God, he grows so fast… <3
Tak, to mój słodziak - jak robiłam to zdjęcie, miał 3 miesiące

Bo zobaczcie - dzieciak chce pieska. Obiecuje, że będzie go wyprowadzał, karmił i zajmował się nim. Rodzice nie są do końca przekonani, ale w końcu pewnego pięknego dnia chłopiec dostaje wymarzone zwierzątko. I wszystko jest naprawdę wspaniale! Piesek jest mały i puszysty, ma piękne oczka i jest taaaki rozkoszny... Chłopiec daje mu na imię Reksio, bawi się z nim całymi dniami, chodzi na spacery i daje mu jeść. Tak wygląda pierwszy tydzień. W drugim tygodniu chłopiec nie chce wcześnie rano wstawać z łóżka, więc to mama musi wyprowadzać Reksia. Później okazuje się, że maluch został sam w domu na prawie cały dzień i pogryzł wszystko, co mu się udało znaleźć - jakieś kable, kapcie, komiksy chłopca - a na dodatek nasiusiał na sam środek dywanu. Chłopiec z tego powodu zaczyna dostrzegać wady posiadania pieska. Na dodatek minęło już trochę czasu i Reksio, będący niegdyś małą, puchatą kulką, jest teraz sporym i hałaśliwym psem o szorstkiej sierści. W końcu rodzice zgodnie stwierdzają: "To nie był dobry pomysł". Reksio trafia do schroniska, a rodzina jest z powrotem zadowolona.

Pewnie już znacie podobne anegdoty. Ale spójrzcie teraz na tę całą sytuację oczami Reksia - miał dom, rodzinę. Kochał swoich właścicieli, a ci go porzucili. Możliwe, że ten pies nie znajdzie już drugiego domu. Może sam nawet będzie do siebie zniechęcał potencjalnych właścicieli. Będzie bał się komuś zaufać, a już tym bardziej pokochać. Przecież znów mogłoby go spotkać to samo, prawda? Odrzucenie.

Myślicie, że to psa, ba! nie tylko psa, każde inne stworzenie, nie boli? Katolicy mówią, że zwierzęta nie mają duszy, a co za tym idzie, uczuć. Czy więc ból i pustka w sercu nie są uczuciami? Czy ta bezwarunkowa miłość zwierzęcia do człowieka nie jest uczuciem? My, ludzie, też czasem doznajemy odrzucenia - czy to od koleżanek, które nie chcą Cię widzieć w swoim gronie, czy to od ukochanej osoby, która odrzuciła Twoje uczucia. Jak Ty się z tym wtedy czujesz? Wydaje Ci się, że Twoje serce rozpadło się na tysiące kawałków. Że życie nie ma sensu. Że już nigdy nikomu nie zaufasz, aby Cię tylko nie zranił. A teraz pomyśl sobie - zwierzęta odczuwają dokładnie to samo! Też mogą wpaść w depresję, też mogą nie mieć ochoty, aby dalej żyć.

Wniosek na dziś: pomyśl, zanim kupisz jakiekolwiek zwierzę. Pamiętaj, że ono bez względu na wszystko będzie Cię kochać, więc nie możesz go odtrącić. Zauważ również, że nie musisz kupować kotów czy psów z hodowli. Co prawda masz wtedy większą gwarancję, że zwierzak nie będzie chorowity i słaby, ale w schroniskach tysiące złamanych serc czeka na to, by ktoś je naprawił.

A tutaj ma już 8 miesięcy

2 komentarze:

  1. Nigdy nie zapomnę jak płakałam, gdy okazało się, że tata ma uczulenie na kocią sierść i musimy oddać Bilo i Frodo. Na szczęście udało mi się znaleźć bardzo miłych staruszków, co prawda na końcu miasta, którzy zgodzili się przyjąć dwa koty pod swój dach.

    Zgadzam się z twoimi przemyśleniami. Zwierzęta kochają bezwarunkowo. Widać to, gdy przychodzisz zmęczony po szkole, a one czekają na ciebie, witają, skaczą, obśliniają, bo bały się, że już nigdy by cię już nie zobaczyły...

    Teraz posiadam kochanego Brutusa, mini yorka i nakłoniłam rodziców na Cezara, wprost ze schroniska z naszego kochanego miasta. Oczywiście specjalnie z odpowiednią, antyalergiczną sierścią dla mojego taty ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń