piątek, 7 lutego 2014

7. Postrach i terror - czyli inwazja poduszek


Witajcie ponownie! Chciałam coś napisać już wcześniej, ale oczywiście musiałam zapomnieć, jaki temat miałam na myśli, a nie jestem na tyle mądra, żeby zapisać go sobie w zeszycie (tyczy się to także prac domowych, niestety). Później jakoś tak wyszło, że mój laptop, służący mi wiernie już od ponad pięciu lat, zepsuł się na amen... W każdym razie chodzi mi o to, że dzisiejsza notka będzie naprawdę krótka, gdyż albowiem ponieważ nie znoszę pisać na telefonie. Doprowadza mnie to do szewskiej pasji, ale z drugiej strony jeszcze gorzej jest nie pisać wcale.

Dzisiaj chciałam podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat snów. Tak mnie jakoś naszło już jakiś czas temu, ale dopiero dziś postanowiłam o tym napisać. Zwłaszcza, że swój ostatni sen pamiętam wyjątkowo dobrze.

Czytał ktoś z was książkę L.M.Montgomery pt. "Historynka"? Nie pamiętam, o czym dokładnie to było, za to pamiętam parę szczególnych wydarzeń, jak na przykład zawody, kto miał najlepszy sen. I jak bohaterowie tuż przed pójściem do łóżka zjadali jakieś dziwaczne rzeczy, żeby tylko coś cudacznego im się przyśniło. Ja po przeczytaniu tej książki zrobiłam to samo (don't judge me, miałam tylko dziewięć lat!) i faktycznie, śniły mi się jakieś trole czy skrzaty. Ponieważ jednak w ogóle nie mogłam sobie przypomnieć swoich snów  w tym roku, zamiast budzić się o tej porze, kiedy mam fazę REM, ja jak ostatnia niedojda musiałam wypróbować metodę z dzieciństwa, żeby znów mieć jakiekolwiek sny.


Nie dość, że nie działa, to na dodatek niezdrowo. Na szczęście z ostatniego tygodnia pamiętam tyle snów, że to chyba musk mi w ramach zadośćuczynienia zrobił. A były po prostu takie genialne, że aż postanowiłam je zapisywać w jakimś notesie. Są genialne o tyle, że każdy z nich zaczyna się czymś normalnym np. siedzę w szkole na lekcji lub obieram ziemniaki (albo udaję, że obieram, bo nadal wychodzą mi jakieś graniastosłupy). Potem stopniowo wkradają się jakieś dziwaczne sytuacje, ale to jest takie chytre wkradanie się, że nawet nie zauważam jakichś odchyłów od normy. Sen kończy się zwykle wtedy, kiedy świat wokół mnie wygląda tak, że sam Lewis Carrol by mi pozazdrościł wyobraźni. Gdybym tak jeszcze wszystko była w stanie zapisać, to materiał na jakiś film science-fiction jak się patrzy! 

Tak sobie teraz przypomniałam, że mój ostatni sen zaczął się od szkoły, gdzie do klasy chodziłam tylko z moimi przyjaciółmi (tymi, co mają po osiemnaście lat i mieszkają na drugim końcu świata też)


 i nagle zaczęła się apokalipsa poduszek - brzmi śmiesznie, ale ile to ludzi zostało uduszonych poduszką! Albo pocięło się nią. Albo zadławiło się pierzem... Wiecie, o co chodzi - oczywiście została powołana brygada, o której można nakręcić film pt. "Abbey i przyjaciele" (animowany, niczym u Kubusia Puchatka), a obudziłam się w momencie, kiedy szukaliśmy Fausta i mijaliśmy zmutowane mrówki i pająki większe od ludzi.



Trzeba mówić o mojej, hmm, jakby to tak ładnie napisać...wielkiej niechęci do tych stworzeń? 
Gdzieś tam w tle przewijał się także wątek miłosny, więc cała fabuła wygląda mi na przygodówkę.

Żadnej pointy ani morału z tej bajki nie ma. Chciałam o tym napisać i napisałam, jeszcze tylko brakuje słów "The End" lub "Koniec", jak to pisałam w wypracowaniach w podstawówce, żeby wyglądało to tak, jakby było więcej tekstu. Na koniec pytanie - jak wy byście zakończyli bajkę o Fauście i ataku pościeli?

2 komentarze:

  1. O nieeee pisałam komentarz i komputer mi przełączył na poprzednią stronę, to jest jakiś spisek D: A miałam już publikować...
    Ej... zniszczyłaś moje poczucie dziwności... Myślałam, że to ja mam nadzwyczaj sfabularyzowane sny przygodowe. Chociaż, kilka takich perełek bym miała, tylko nie umiem ich opisać, taka szkoda, marnuje się dobry materiał... Ale jeszcze kiedyś to napiszę, zdobędę suafffę i Nobla, kiedyś, kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przybijam ci wirtualną piątkę, za te kartofle! Nareszcie ktoś mnie rozumie :D
    Nie pamiętam wielu swoich snów, prócz kilku całkiem normalnych i kilku... hm, po twoich już nie mogę napisać, że dziwnych xD
    Za to ja miałam niedźwiedzia polarnego na balkonie! Mwahahahaha!

    OdpowiedzUsuń